Rzut do tyłu

Uwielbiał jeść i wycieczki. Najważniejsze jednak żeby wszyscy byli w domu a on ze swojego posłania ma całość pod okiem. Usłyszał warkot silnika , "acha przyjechali". Nie przepuścił nigdy naszego przyjazdu, nie przepuścił także wyjazdu. Zawsze liczył na jakieś korzyśći "może szykuje się mała wycieczka czy coś w tym rodzaju." Najlepiej nad wodę. Popływało by się. Cieszył się na powrót do domu tam bowiem czeka przecież "na mnie moja armia kotów". Ile taki pies musi się naglówkować. Umiał doliczyć się swoich ośmiu kotów, którym pozwalał bez mała na wszystko. Koty spały przy nim, wtulone w niego bo to ich przyjaciel i obrońca, przy nim czuły się pewnie co często bywało śmieszne ale nieraz nawet niezbyt bezpieczne. Poprostu mając za sobą takiego olbrzyma (60kg) nie bały się innych psów. Jeśli musiał zostać w domu to wybierał sobie miejsce na schodach wejściowych na samej górze skąd miał najlepszy punkt obserwacyjny i mógł robić duże wrażenie " uwaga, ja tu pilnuję". Potrafił się obrazić gdy zbyt długo nie wracaliśmy. Na ogół jednak dał się łatwo przekupić bo jedzenie to przecież jego drugie najważniejsze hobby. Zostawmy historię Agata narazie w tym punkcie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz